wtorek, 11 stycznia 2011

Imitacjo Jego oczu...

Czerwień ust jej krwią mi pachnie. Ciało prędko to wyblaknie. Zęby białe – ostre szpice, twego ciała żądne lice. Oddech stał się przyśpieszony – i już, już… pan skończony! Magia węgli w oczach mroku, gdy szykuje się do skoku. Zapach jej – czy czujesz? - Wabi cię podstępnie. Dłoń przesuwa się namiętnie. Twoje serce przyspieszone – jej pragnienie rozbudzone. I ofiarę już owija, szeptem miękkim ją dobija. Zgiń podelcze – nędzny człeku! Męska klęsko na tym świecie! Jedno serce potłuczone, te nadzieje rozbudzone, jedna wiara w byłej duszy – sprawą wiecznej mej katuszy. Giń zarazo – mój morderco! Imitacjo Jego oczu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz