wtorek, 25 stycznia 2011

Z metaforą w tle

Fot. Eleanor Hardwick


Jestem niczym biała chustka na wietrze – drżąca przy najmniejszym podmuchu zmienności atmosfery. Trzepoczę wolnością mych czterech patetycznie wygiętych we wszystkie strony rogów, rwąc się mimowolnie ku istocie swego przeznaczenia – tam – w bezkresie oceanu. Moję imię nieznane niesie się wraz ze mną, pośród stada zdziwaczałych dawno mew. Muskam delikatnie powierzchnię falującej tafli głębin błekinych, materię swoją przepełniając drobinkami tlenku wodoru – tak cudownie obciążającymi moje zbyt eteryczne jestestwo. Napełniam się wodą – pozwalam jej się przeniknąć, tańczyć w mym wnętrzu, wchłonąć mnie w radosną pieśń magicznej sinusoidy ciągłych wzlotów i upadków. Jestem, gdzie jestem, być może nie będzie mnie już w górze. Na skraju dwóch światów – utknęłam na powierzchni – ni wodną, ni powietrzną nimfą się stając. Ten magiczny taniec bawi mnie - w rytm oddechów Okeanosa - stając się jednocześnie niewidzialnymi kajdanami dla mych bezużytecznych już skrzydeł. I żaden podmuch nie ściągnie zaklęcia, i żadna siła nie wzniesie mnie do lotu. Dryfuję w nieznane, gdzie może czyjaś ludzka dłoń wyciągnie mnie jednak, bądź piasek przysypie na wieki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz